Wędrowałam znowu po różnych terenach, akurat było niedługo
po deszczu i wielu miejscach można było zauważyć kałuże błota. Starałam się
omijać je choć nie zawsze to wychodziło. Dziś zasłużyłam na porządną kąpiel.
Nagle mój wzrok przyciągnęła wadera strzelająca z łuku. Widok zapierał dech w
piersi, jej strzały były niebywale celne, patrzyłam na nią z podziwem dopóki
nie upadła do kałuży błota.
Zaczęłam się śmiać bo widok by komiczny.
- Z czego się śmiejesz?! - Warknęła wadera.
- Z ciebie!! No przepraszam, przepraszam...A jak masz na imię? - Zapytałam aby rozluźnić lekko atmosferę.
- Nie powinno ciebie to obchodzić ale jestem Olivia. A ty? - Odpowiedziała a w jej głosie można było wyczuć wyraźną złość.
- Zwę się Nana-Ku i w watasze "Płonącego Księżyca" jestem od niedawna. Jak mniemam ty też jesteś z tej watahy, na której terenie sobie ćwiczysz?
- Oczywiście.
- Świetnie! To może oprowadzisz mnie? - Zapytałam choć nie byłam pewna czy się zgodzi. Wadera pewnie pomyślała o mnie, że jestem wredna.
<Olivia?>
Zaczęłam się śmiać bo widok by komiczny.
- Z czego się śmiejesz?! - Warknęła wadera.
- Z ciebie!! No przepraszam, przepraszam...A jak masz na imię? - Zapytałam aby rozluźnić lekko atmosferę.
- Nie powinno ciebie to obchodzić ale jestem Olivia. A ty? - Odpowiedziała a w jej głosie można było wyczuć wyraźną złość.
- Zwę się Nana-Ku i w watasze "Płonącego Księżyca" jestem od niedawna. Jak mniemam ty też jesteś z tej watahy, na której terenie sobie ćwiczysz?
- Oczywiście.
- Świetnie! To może oprowadzisz mnie? - Zapytałam choć nie byłam pewna czy się zgodzi. Wadera pewnie pomyślała o mnie, że jestem wredna.
<Olivia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz