Szłam
do mrocznego lasu, choć wiedziałam, że to trochę złe miejsce na
skrót do jaskini. Nagle zobaczyłam Bloody. Wiedziałam że to
samica Alfa, ale nigdy wcześniej nie widziałam jej w watasze.
Widziałam jedynie jej zdjęcie w jaskini MorderShadowa, gdy
uzgadnialiśmy moje dołączenie do watahy. Wtedy dowiedziałam się,
jakie ma stanowisko w hierarchii.
Gdy mnie ujrzała, uciekła do mrocznego lasu. Postanowiłam pobiec za Bloody. Po jakimś czasie Bloody nagle się zatrzymała i wpadłam na nią, po czym spadłyśmy z niewielkiej górki. zturla łyśmy się do ciemnej, wilgotnej, przerażającej jaskini. Bloody zaczęła na mnie wrzeszczeć, że nie powinnam za nią iść. Powiedziała że mam pecha stając z na oko w oko i spotka mnie straszna kara, po czym zrobiła straszną minę. Roześmiałam się. Powiedziałam że nie boję się przesądów i na razie trzeba wymyślić jak wyjść z tej jaskini. Wadera wyglądała na niezbyt zachwyconą moim towarzystwem. Ja też nie byłam zadowolona z tego, z kim dzieliłam mój smutny los w ponurej jaskini. Nagle usłyszałyśmy straszny dźwięk. Zaintrygował mnie on lecz moja "towarzyszka" zupełnie go olała i jakby nigdy nic szła dalej. Po trzydziestu minutach cichego marszu wyszłyśmy z jaskini. Odwróciłam się i chciałam coś powiedzieć, ale wadera zniknęła. Zaczęłam rozglądać się za nią, ale nie było jej w pobliżu. Pobiegałam po okolicy i dalej nic. Zrezygnowana poszłam do jaskini, gdzie spędziłam resztę dnia.
Gdy mnie ujrzała, uciekła do mrocznego lasu. Postanowiłam pobiec za Bloody. Po jakimś czasie Bloody nagle się zatrzymała i wpadłam na nią, po czym spadłyśmy z niewielkiej górki. zturla łyśmy się do ciemnej, wilgotnej, przerażającej jaskini. Bloody zaczęła na mnie wrzeszczeć, że nie powinnam za nią iść. Powiedziała że mam pecha stając z na oko w oko i spotka mnie straszna kara, po czym zrobiła straszną minę. Roześmiałam się. Powiedziałam że nie boję się przesądów i na razie trzeba wymyślić jak wyjść z tej jaskini. Wadera wyglądała na niezbyt zachwyconą moim towarzystwem. Ja też nie byłam zadowolona z tego, z kim dzieliłam mój smutny los w ponurej jaskini. Nagle usłyszałyśmy straszny dźwięk. Zaintrygował mnie on lecz moja "towarzyszka" zupełnie go olała i jakby nigdy nic szła dalej. Po trzydziestu minutach cichego marszu wyszłyśmy z jaskini. Odwróciłam się i chciałam coś powiedzieć, ale wadera zniknęła. Zaczęłam rozglądać się za nią, ale nie było jej w pobliżu. Pobiegałam po okolicy i dalej nic. Zrezygnowana poszłam do jaskini, gdzie spędziłam resztę dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz