Dobra więc kończąc tą chorą
historię muszę też opowiedzieć o tym jak ona teraz chodzi w ogóle
po tym pokręconym świecie na własnych nogach, gdyby została w
świecie duchów miała by o wiele lepiej ale to jej sprawa.
Widząc całe tamto zdarzenie
podbiegłem do tego dołku wypełnionego krwią by zobaczyć jak to
wygląda był to cudowny widok nie zostało z niej ani kawałku mięsa
haha. Postanowiłem że jej pomogę przejść do tamtego świata,
także za pomocą moich mocy złączyłem jej kości i wypowiedziałem
zaklęcie, które przeniosło mnie jak i również ją do świata
duchów jej kości zanurzyły się w tej kałuży krwi i znikły więc
sam szybko tam wskoczyłem. Potem gdy byliśmy po drugiej stronie
musieliśmy wyjść z kałuży ona miała swoje dawne ciało i ja w
sumie też w końcu to świat duchów. Powiedziałem jej że jest już
wolna i że może tu zostać na wieki, natomiast kiedy miałem wracać
już do naszego świata ona mnie zatrzymała i powiedziała że nie
może tu zostać że jeszcze nie teraz,że musi mieć drugą szansę,
a jedyną szansą na powrót ducha do naszego świata jest taki że...
Musi wejść w ciało demona, prawdziwego, niebezpiecznego
demona.Nie uprzedzałem jej jakie mogą być tego konsekwencje, w
końcu sama powinna się domyśleć. I tak poszliśmy szukać
demonów.Weszliśmy do jednej z pożerających paszczy wyrośniętych
spod ziemi.To co tam zobaczyliśmy było zdziwiające mieli oni
światy w światach.Jak wyglądał tamten niebo było biało-czerwone
a wokół były latające odłamki ziemi na największym z nich
siedziała ta bestia,która była jedyną nadzieją tej wadery. Była
ona przywiązana łańcuchami do rąk, nóg, głowy a nawet brzucha i
skrzydeł.
Kiedy do niego podeszliśmy spytał
się nas czego chcemy. Odpowiedziałem że zwrócimy mu jeśli
przejmie jej ciało,on jak to demon bez zastanowienia się
zgodził.Zaśmiał się z nas, powiedział głupcy, po czym wskoczył
do jej ciała.Właśnie wtedy narodziła się Bloody.
-A właśnie nie słuchajcie jej ona ma
nasrane w głowie w sensie że ma bzika.-Powiedziałem.
-Kto ma ochotę na oddanie mi
duszy?-Spytałem się.
-Ja,Ja!!-Wykrzykiwali chodź nie
wiedzieli co to znaczy.
-To może ty.-Spojrzał się na
szczeniaka siedzącego przed nim.
Wbiłem mu pazury w jego brzuch, po
czym trzymając go za flaki wciągnąłem jego dusze przez nie a on stał
się moim sługą coś ala Zombie tylko z zielonymi oczami.A
zapomniał bym to już koniec
historii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz