Byliśmy już na miejscu, gotowi by stoczyć pojedynek.
Pozostała nam chwila na odpoczynek. Wykorzystaliśmy ten czas między innymi na
polowanie. Zaszliśmy tak daleko, że niestety, ale doszliśmy do mrocznego lasu i
nasze 5 minut odpoczynku zamieniło się w wielkie wyzwanie.
Wszystkie wilki mają problem by upolować cokolwiek w
mrocznym lesie. Obydwoje trafiliśmy na ten sam trop i mimo iż wiedziałem, że
jesteśmy w mrocznym lesie to potraktowałem to jako nasz pojedynek. Ruszyliśmy
więc za tropem. Rozpędziłem się tak szybko (używajac mojego ognia), że
zostawiłem ją w tyle. Byłem pewien, że nie jest ode mnie silniejsza. Po chwili
zatrzymałem się widząc że trop się skończył. Próbowaliśmy coś wywęszyć ale ani
śladu. Kiedy mieliśmy zamiar zakończyć polowanie z ziemi wyskoczył ogromny 5
metrowy potwór. Przypominał on ogromnego niedźwiedzia, był bardzo masywny i
miał brązowe futro. Silne pazury sprawiały, że był groźniejszy, lecz z twarzy
oraz górnej części ciała wyglądał jak demon. Głównie magma, ogień oraz kości
wypełniały te części, warto dodać że miał kręcone rogi.
Wiedziałem że nie mieliśmy z nim za wielkich szans, ale
zawsze warto spróbować więc zrobiłem wokół niego ognisty wir obiegając go trzy
razy, po czym rzuciłem się na niego odrzucając go w kierunku drzew. Poleciał
może 3 metry dalej, lecz nic nie widziałem, ponieważ pojawiła się tak jakby
mgła, która po chwili znikła i niestety stało się to co myślałem. On nadal żył i
jeszcze bardziej wściekły szedł w naszym kierunku. Kiedy już miał się na mnie
rzucić odsunąłem się, co oznacza, że bestia rzuciła się na Bloody.
Wiedziałem jak to się może skończyć, lecz ku mojemu zdziwieniu bestia zaczęła się tak jakby dusić z bólu a po chwili
eksplodowała. Nie wiedziałem co się stało, ale po tym wydarzeniu obydwoje
dostaliśmy lekcję życia i chyba każdy wie jaką...
- Po co się wracasz? - Spytała się.
- Muszę podnieść koronę... widocznie mi upadła. - Odpowiedziałem.