Z powodu, że trwa rok szkolny opowiadania nie będą wstawiane regularnie :(
Prosimy o wyrozumiałość
środa, 9 września 2015
poniedziałek, 31 sierpnia 2015
,,Lekcja Życia'' cz.4 Koniec
Byliśmy już na miejscu, gotowi by stoczyć pojedynek.
Pozostała nam chwila na odpoczynek. Wykorzystaliśmy ten czas między innymi na
polowanie. Zaszliśmy tak daleko, że niestety, ale doszliśmy do mrocznego lasu i
nasze 5 minut odpoczynku zamieniło się w wielkie wyzwanie.
Wszystkie wilki mają problem by upolować cokolwiek w
mrocznym lesie. Obydwoje trafiliśmy na ten sam trop i mimo iż wiedziałem, że
jesteśmy w mrocznym lesie to potraktowałem to jako nasz pojedynek. Ruszyliśmy
więc za tropem. Rozpędziłem się tak szybko (używajac mojego ognia), że
zostawiłem ją w tyle. Byłem pewien, że nie jest ode mnie silniejsza. Po chwili
zatrzymałem się widząc że trop się skończył. Próbowaliśmy coś wywęszyć ale ani
śladu. Kiedy mieliśmy zamiar zakończyć polowanie z ziemi wyskoczył ogromny 5
metrowy potwór. Przypominał on ogromnego niedźwiedzia, był bardzo masywny i
miał brązowe futro. Silne pazury sprawiały, że był groźniejszy, lecz z twarzy
oraz górnej części ciała wyglądał jak demon. Głównie magma, ogień oraz kości
wypełniały te części, warto dodać że miał kręcone rogi.
Wiedziałem że nie mieliśmy z nim za wielkich szans, ale
zawsze warto spróbować więc zrobiłem wokół niego ognisty wir obiegając go trzy
razy, po czym rzuciłem się na niego odrzucając go w kierunku drzew. Poleciał
może 3 metry dalej, lecz nic nie widziałem, ponieważ pojawiła się tak jakby
mgła, która po chwili znikła i niestety stało się to co myślałem. On nadal żył i
jeszcze bardziej wściekły szedł w naszym kierunku. Kiedy już miał się na mnie
rzucić odsunąłem się, co oznacza, że bestia rzuciła się na Bloody.
Wiedziałem jak to się może skończyć, lecz ku mojemu zdziwieniu bestia zaczęła się tak jakby dusić z bólu a po chwili
eksplodowała. Nie wiedziałem co się stało, ale po tym wydarzeniu obydwoje
dostaliśmy lekcję życia i chyba każdy wie jaką...
- Po co się wracasz? - Spytała się.
- Muszę podnieść koronę... widocznie mi upadła. - Odpowiedziałem.
,,Lekcja Życia'' cz.3 C.D.N
Zrobiła się jakaś dziwna, inna niż zwykle... nie tylko z
zachowania, ale i z wyglądu; nieco dojrzalsza i silniejsza. Jeszcze parę dni
temu była słaba, bardzo słaba, lecz teraz stało się coś, co zmieniło ją na
lepsze.
- Nie stój w miejscu, bo twój czas ucieka. - Powiedziałem z
nadzieją, że się odezwie.
I tak jeszcze parę sekund staliśmy. Cały czas próbowałem
zrozumieć jej dziwne i niepodobne do niej zachowanie i wtedy po chwili jakby
miała przemówić.
- Ja nie stoję w miejscu, ja cały czas działam. - Powiedziała z
szyderczym uśmiechem.
- To pokaż mi co potrafisz! No dalej zmierzmy się i zobaczymy
czy twoje działanie było czegoś warte. - Odpowiedziałem wściekły.
- Czekałam aż to powiesz całe życie. - Odpowiedziała.
Więc ruszyliśmy na łąkę by to sprawdzić.
,,Lekcja Życia'' cz.2 C.D.N
Po chwili z krzewów wyskoczyła Bloody. Widząc mnie, jej złowrogie spojrzenie nie zeszło jej z twarzy, mimo iż się uspokoiła nadal była wciekła.
Nienawidzi mnie za to co jej zrobiłem za to że zniszczyłem
jej watahę... Za to że zabiłem jej partnera...Za to że zniszczyłem jej życie...
- Co tu robisz? - Powiedziała nieprzyjemnym głosem.
- To co zawsze. - Odpowiedziałem spokojnie.
- A więc nie przeszkadzaj mi. - Powiedziała pochylając głowę i
odwracając spojrzenie.
Zaniepokoiło mnie jej zachowanie, więc postanowiłem ją
śledzić. Cały czas biegła przed siebie, a ja za nią. Po chwili poczułem jakby wiedziała
że ją gonię... tak jakby coś zaczęło się z nią dziać. Czułem że czyta moje myśli,
że wiedziała, że tam będę.
Po niedługiej chwili zatrzymała się i
odwróciła się w moim kierunku.
- Dobrze że jesteś... - Powiedziała.
sobota, 29 sierpnia 2015
Od Greena ,,Świat" cz.1 C.D.N
Przez cały czas ukrywałem mój
własny świat, świat w którym życie nie istnieje. Wchodziłem do
niego przez przejście między światami ukryte w mojej jaskini.
Dzisiaj również postanowiłem do
niego zajrzeć. Także przeszedłem przez fioletowy portal z którego
wypływały dusze. Znalazłem się w świecie, gdzie otaczała mnie
toksyczność, jest to dolna część mojego świata, takie kanały, tyle że niebezpieczne, lecz mi nic nie może zrobić ta toksyczna
rzeka, bo ja już nie żyję, ponieważ moje ciało funkcjonuje, ale
nie dusza; co oznacza, że nie mogę już zrozumieć bólu i uczuć
jakie odczuwają wszyscy wokół mnie. Teraz opowiem wam trochę
więcej o tym świecie. Wszyscy są tutaj tacy jak ja: ich ciała
funkcjonują ale dusza nie. Toksyczne szczury, których ślina
jest tak żrąca, że mogłaby zabić nie jednego wilka. Szczury
wytwarzają swoją ślinę. Bez przerwy w ich płucach zachodzi ten cały
proces. Zastanawiam się, czy one tym nie oddychają? Zastanawiające, nie? Oprócz tych gryzoniów rzadko kryją się tu jakieś inne
stworzenia, dlatego wyjdźmy na zewnątrz. Otwieram kanały
przekręcając koło. Na zewnątrz zobaczyłem świat podobny do
naszego, tylko bardziej zniszczony i toksyczny, biegające jelenie z
czaszką na wierzchu; tak jak ja. Do tego obrzydliwe dla wszystkich
kruki zbudowane tylko i jedynie z kości. Najdziwniejsze jest to, że
mogę przenieść dowolny obiekt z tego świata do naszego.
Mam tu także swoich przyjaciół...
Mam tu także swoich przyjaciół...
Od MorderShadow'a ,,Lekcja Życia'' cz.1 C.D.N
Nazywam się MorderShadow i przez
wielu (o ile nie wszystkich) jestem uważany za tyrana i mordercę bez
uczuć. Może to i prawda, a może i nie, ale nikt mnie nie zna nawet w
małym procencie, chodź myślą, że wiedzą o mnie wszystko na wylot.
Nie zwracając uwagi na te głupoty przejdźmy dalej.
Moja jaskinia jest wręcz
przepiękna; mam salę treningową, w której bardzo dużo ćwiczę,
cały czas muszę być silny by utrzymać pozycję lidera. Prowadzą
do niej wielkie, drewniane drzwi na wprost wyjscia z mojej jaskini. W
środku mam maszyny treningowe o których może i opowiem. Na
szczęście ciężkie treningi już za mną więc mam czas, by
odpocząć. A więc wychodzę z mojej jaskini. Zatrzymując się na
chwilę przy wyjściu obserwuję, czy wszystko jest w porządku. Na
ten zły świat muszę patrzeć codziennie, te chwile kiedy ktoś
umiera są przyjemne, dzięki nim umierają także cierpienia jakich
się doznało podczas tego życia, lub snu do nowego życia. Zawsze
idąc leśną ścieżką widzę gdy jakieś zwierze umiera i wtedy
pomagam mu umrzeć, by więcej już nie musiało cierpieć... Im
szybsza śmierć tym mniej bólu. Pewnie gdybym komuś to powiedział, ta osoba spytała by się mnie czemu żyję, skoro uważam że życie
to cierpienie. Ja mam swój cel, misję którą muszę wypełnić.
Dopiero gdy to zrobię mogę odejść z tego okropnego świata.
Wracając do tego, co teraz robię, to zatrzymuje się na chwilę, wyostrzam słuch, słyszę coś
nadbiegającego, odgłosy są niedaleko i są coraz bliższe mnie.
Przygotowałem się, byłem gotowy na atak. Czekałem wręcz
zniecierpliwiony...
Od Aiko CD Bloody
Szłam
do mrocznego lasu, choć wiedziałam, że to trochę złe miejsce na
skrót do jaskini. Nagle zobaczyłam Bloody. Wiedziałam że to
samica Alfa, ale nigdy wcześniej nie widziałam jej w watasze.
Widziałam jedynie jej zdjęcie w jaskini MorderShadowa, gdy
uzgadnialiśmy moje dołączenie do watahy. Wtedy dowiedziałam się,
jakie ma stanowisko w hierarchii.
Gdy mnie ujrzała, uciekła do mrocznego lasu. Postanowiłam pobiec za Bloody. Po jakimś czasie Bloody nagle się zatrzymała i wpadłam na nią, po czym spadłyśmy z niewielkiej górki. zturla łyśmy się do ciemnej, wilgotnej, przerażającej jaskini. Bloody zaczęła na mnie wrzeszczeć, że nie powinnam za nią iść. Powiedziała że mam pecha stając z na oko w oko i spotka mnie straszna kara, po czym zrobiła straszną minę. Roześmiałam się. Powiedziałam że nie boję się przesądów i na razie trzeba wymyślić jak wyjść z tej jaskini. Wadera wyglądała na niezbyt zachwyconą moim towarzystwem. Ja też nie byłam zadowolona z tego, z kim dzieliłam mój smutny los w ponurej jaskini. Nagle usłyszałyśmy straszny dźwięk. Zaintrygował mnie on lecz moja "towarzyszka" zupełnie go olała i jakby nigdy nic szła dalej. Po trzydziestu minutach cichego marszu wyszłyśmy z jaskini. Odwróciłam się i chciałam coś powiedzieć, ale wadera zniknęła. Zaczęłam rozglądać się za nią, ale nie było jej w pobliżu. Pobiegałam po okolicy i dalej nic. Zrezygnowana poszłam do jaskini, gdzie spędziłam resztę dnia.
Gdy mnie ujrzała, uciekła do mrocznego lasu. Postanowiłam pobiec za Bloody. Po jakimś czasie Bloody nagle się zatrzymała i wpadłam na nią, po czym spadłyśmy z niewielkiej górki. zturla łyśmy się do ciemnej, wilgotnej, przerażającej jaskini. Bloody zaczęła na mnie wrzeszczeć, że nie powinnam za nią iść. Powiedziała że mam pecha stając z na oko w oko i spotka mnie straszna kara, po czym zrobiła straszną minę. Roześmiałam się. Powiedziałam że nie boję się przesądów i na razie trzeba wymyślić jak wyjść z tej jaskini. Wadera wyglądała na niezbyt zachwyconą moim towarzystwem. Ja też nie byłam zadowolona z tego, z kim dzieliłam mój smutny los w ponurej jaskini. Nagle usłyszałyśmy straszny dźwięk. Zaintrygował mnie on lecz moja "towarzyszka" zupełnie go olała i jakby nigdy nic szła dalej. Po trzydziestu minutach cichego marszu wyszłyśmy z jaskini. Odwróciłam się i chciałam coś powiedzieć, ale wadera zniknęła. Zaczęłam rozglądać się za nią, ale nie było jej w pobliżu. Pobiegałam po okolicy i dalej nic. Zrezygnowana poszłam do jaskini, gdzie spędziłam resztę dnia.
Od Olivii CD Nana-Ku
Od
Olivii CD Nana-Ku
Zgodziłam się i oprowadziłam Nanę po tych terenach. Podczas tego rozmawialiśmy.
- Może chcesz spróbować strzelać z łuku? - zaproponowałam.
- Ja? Z łuku? - zdziwiła się.
- To bardzo proste - powiedziałam i wytłumaczyłam jej jak strzelać dobrze i celnie.
- To co? Próbujesz? - Uśmiechnęłam się.
<Nana-Ku? Sorry że takie krótkie. Brak Wenusa XD>
Zgodziłam się i oprowadziłam Nanę po tych terenach. Podczas tego rozmawialiśmy.
- Może chcesz spróbować strzelać z łuku? - zaproponowałam.
- Ja? Z łuku? - zdziwiła się.
- To bardzo proste - powiedziałam i wytłumaczyłam jej jak strzelać dobrze i celnie.
- To co? Próbujesz? - Uśmiechnęłam się.
<Nana-Ku? Sorry że takie krótkie. Brak Wenusa XD>
czwartek, 27 sierpnia 2015
Od Bloody CD ?
Wędrowałam po mrocznym lesie i rozmyślałam nad różnymi rzeczami.
"Jestem przyzwyczajona do samotności, ale to nie znaczy że ją lubię. Brakuje mi starej watahy i przyjaciół, którzy mnie wtedy otaczali. Gdyby nie Mordershadow mogłabym prowadzić takie życie..., lecz ten żądny krwi potwór musiał mi wszystko zabrać! Teraz chodzę jak jakaś idiotka po tym pustym, mrocznym lesie i jedyne co spotykam to tutejsze potwory. Aby wyładować złość pozbywam się ich jednego po drugim. Ich obleśne twarze pokryte krwią to coś "pięknego". Z innej strony, to zabijając te potwory dbam i o bezpieczeństwo tych, którzy nierozsądnie zapuścili się w ten las. Codziennie ciężko trenuję, rosnę w siłę i nienawiść do MorderShadowa. W sumie... jedyny cel w moim życiu to jego śmierć. Niczego innego nie pragnę bardziej. Moje myśli wpadają w coraz to większe szaleństwo a ja sama niknę w mroku. To dzięki nienawiści zaszłam tak daleko...mam zamiar stawać się coraz to gorsza aż w końcu będę na tyle silna i zła, by go zabić. Moja zemsta będzie piękna. Chociaż...kogo ja oszukuję? Żywię nienawiść tylko do jednej osoby a o innych dbam na swój sposób. Moje uczynki wyglądają na złe, lecz to tylko iluzja. Czy aby stać się jeszcze bardziej zła muszę znienawidzić wszystko? Czy może moja nienawiść do tego jednego wilka jest zbyt słaba?!" - szłam przed siebie myśląc.
Nie zauważyłam, że dotarłam aż do łąki.
"Może lepiej coś upoluję...umieram z głodu" - pomyślałam i udałam się na kwiecistą łąkę pełną oślepiającego mnie słońca.
Po jakimś czasie wyczułam czyjąś obecność. Odwróciłam się i ujrzałam jednego z wilków należących do mojej watahy. Nie chciałam nawiązywać konwersacji więc postanowiłam szybko oddalić się do mrocznego lasu.
<Ktoś?>
"Jestem przyzwyczajona do samotności, ale to nie znaczy że ją lubię. Brakuje mi starej watahy i przyjaciół, którzy mnie wtedy otaczali. Gdyby nie Mordershadow mogłabym prowadzić takie życie..., lecz ten żądny krwi potwór musiał mi wszystko zabrać! Teraz chodzę jak jakaś idiotka po tym pustym, mrocznym lesie i jedyne co spotykam to tutejsze potwory. Aby wyładować złość pozbywam się ich jednego po drugim. Ich obleśne twarze pokryte krwią to coś "pięknego". Z innej strony, to zabijając te potwory dbam i o bezpieczeństwo tych, którzy nierozsądnie zapuścili się w ten las. Codziennie ciężko trenuję, rosnę w siłę i nienawiść do MorderShadowa. W sumie... jedyny cel w moim życiu to jego śmierć. Niczego innego nie pragnę bardziej. Moje myśli wpadają w coraz to większe szaleństwo a ja sama niknę w mroku. To dzięki nienawiści zaszłam tak daleko...mam zamiar stawać się coraz to gorsza aż w końcu będę na tyle silna i zła, by go zabić. Moja zemsta będzie piękna. Chociaż...kogo ja oszukuję? Żywię nienawiść tylko do jednej osoby a o innych dbam na swój sposób. Moje uczynki wyglądają na złe, lecz to tylko iluzja. Czy aby stać się jeszcze bardziej zła muszę znienawidzić wszystko? Czy może moja nienawiść do tego jednego wilka jest zbyt słaba?!" - szłam przed siebie myśląc.
Nie zauważyłam, że dotarłam aż do łąki.
"Może lepiej coś upoluję...umieram z głodu" - pomyślałam i udałam się na kwiecistą łąkę pełną oślepiającego mnie słońca.
Po jakimś czasie wyczułam czyjąś obecność. Odwróciłam się i ujrzałam jednego z wilków należących do mojej watahy. Nie chciałam nawiązywać konwersacji więc postanowiłam szybko oddalić się do mrocznego lasu.
<Ktoś?>
wtorek, 25 sierpnia 2015
sobota, 22 sierpnia 2015
Od Nana-Ku CD Olivia
Wędrowałam znowu po różnych terenach, akurat było niedługo
po deszczu i wielu miejscach można było zauważyć kałuże błota. Starałam się
omijać je choć nie zawsze to wychodziło. Dziś zasłużyłam na porządną kąpiel.
Nagle mój wzrok przyciągnęła wadera strzelająca z łuku. Widok zapierał dech w
piersi, jej strzały były niebywale celne, patrzyłam na nią z podziwem dopóki
nie upadła do kałuży błota.
Zaczęłam się śmiać bo widok by komiczny.
- Z czego się śmiejesz?! - Warknęła wadera.
- Z ciebie!! No przepraszam, przepraszam...A jak masz na imię? - Zapytałam aby rozluźnić lekko atmosferę.
- Nie powinno ciebie to obchodzić ale jestem Olivia. A ty? - Odpowiedziała a w jej głosie można było wyczuć wyraźną złość.
- Zwę się Nana-Ku i w watasze "Płonącego Księżyca" jestem od niedawna. Jak mniemam ty też jesteś z tej watahy, na której terenie sobie ćwiczysz?
- Oczywiście.
- Świetnie! To może oprowadzisz mnie? - Zapytałam choć nie byłam pewna czy się zgodzi. Wadera pewnie pomyślała o mnie, że jestem wredna.
<Olivia?>
Zaczęłam się śmiać bo widok by komiczny.
- Z czego się śmiejesz?! - Warknęła wadera.
- Z ciebie!! No przepraszam, przepraszam...A jak masz na imię? - Zapytałam aby rozluźnić lekko atmosferę.
- Nie powinno ciebie to obchodzić ale jestem Olivia. A ty? - Odpowiedziała a w jej głosie można było wyczuć wyraźną złość.
- Zwę się Nana-Ku i w watasze "Płonącego Księżyca" jestem od niedawna. Jak mniemam ty też jesteś z tej watahy, na której terenie sobie ćwiczysz?
- Oczywiście.
- Świetnie! To może oprowadzisz mnie? - Zapytałam choć nie byłam pewna czy się zgodzi. Wadera pewnie pomyślała o mnie, że jestem wredna.
<Olivia?>
piątek, 21 sierpnia 2015
Od Olivii
Wzięłam mój czadowy łuk i pobiegłam pędem do lasu. Zaczęłam strzelać z niego do drzew. Udawało mi się strzelać celnie. Szkoda że nie zauważyłam błota w które wpadłam. Byłam cała ubrudzona a nagle usłyszałam śmiech. Z krzewów wyszedł wilk.
- Z czego się śmiejesz?! - Warknęłam i podeszłam do wilka.
- Z ciebie!! No przepraszam, przepraszam...A jak masz na imię? - zapytał się.
- Nie powinno ciebie to obchodzić ale jestem Olivia. A ty? - odpowiedziałam z złością głosie.
<Ktoś?>
środa, 19 sierpnia 2015
,,Korona" cz.5 od Green'a
Dobra więc kończąc tą chorą
historię muszę też opowiedzieć o tym jak ona teraz chodzi w ogóle
po tym pokręconym świecie na własnych nogach, gdyby została w
świecie duchów miała by o wiele lepiej ale to jej sprawa.
Widząc całe tamto zdarzenie
podbiegłem do tego dołku wypełnionego krwią by zobaczyć jak to
wygląda był to cudowny widok nie zostało z niej ani kawałku mięsa
haha. Postanowiłem że jej pomogę przejść do tamtego świata,
także za pomocą moich mocy złączyłem jej kości i wypowiedziałem
zaklęcie, które przeniosło mnie jak i również ją do świata
duchów jej kości zanurzyły się w tej kałuży krwi i znikły więc
sam szybko tam wskoczyłem. Potem gdy byliśmy po drugiej stronie
musieliśmy wyjść z kałuży ona miała swoje dawne ciało i ja w
sumie też w końcu to świat duchów. Powiedziałem jej że jest już
wolna i że może tu zostać na wieki, natomiast kiedy miałem wracać
już do naszego świata ona mnie zatrzymała i powiedziała że nie
może tu zostać że jeszcze nie teraz,że musi mieć drugą szansę,
a jedyną szansą na powrót ducha do naszego świata jest taki że...
Musi wejść w ciało demona, prawdziwego, niebezpiecznego
demona.Nie uprzedzałem jej jakie mogą być tego konsekwencje, w
końcu sama powinna się domyśleć. I tak poszliśmy szukać
demonów.Weszliśmy do jednej z pożerających paszczy wyrośniętych
spod ziemi.To co tam zobaczyliśmy było zdziwiające mieli oni
światy w światach.Jak wyglądał tamten niebo było biało-czerwone
a wokół były latające odłamki ziemi na największym z nich
siedziała ta bestia,która była jedyną nadzieją tej wadery. Była
ona przywiązana łańcuchami do rąk, nóg, głowy a nawet brzucha i
skrzydeł.
Kiedy do niego podeszliśmy spytał
się nas czego chcemy. Odpowiedziałem że zwrócimy mu jeśli
przejmie jej ciało,on jak to demon bez zastanowienia się
zgodził.Zaśmiał się z nas, powiedział głupcy, po czym wskoczył
do jej ciała.Właśnie wtedy narodziła się Bloody.
-A właśnie nie słuchajcie jej ona ma
nasrane w głowie w sensie że ma bzika.-Powiedziałem.
-Kto ma ochotę na oddanie mi
duszy?-Spytałem się.
-Ja,Ja!!-Wykrzykiwali chodź nie
wiedzieli co to znaczy.
-To może ty.-Spojrzał się na
szczeniaka siedzącego przed nim.
Wbiłem mu pazury w jego brzuch, po
czym trzymając go za flaki wciągnąłem jego dusze przez nie a on stał
się moim sługą coś ala Zombie tylko z zielonymi oczami.A
zapomniał bym to już koniec
historii.
wtorek, 18 sierpnia 2015
"Korona" cz. 4 od Bloody
- Po cholerę opowiadasz te głupie historie?! Każdy wie, że to przeszłość... Teraz już nie ma Miry, jest Bloody - powiedziałam stojąc niedaleko Greena. - Na dodatek ta historia pokazuje jaka słaba byłam....Teraz nastąpiły inne czasy i mógłbyś zacząć opowiadać jak to wspaniale przybrałam na sile - zaśmiałam się szyderczo i uświadomiłam sobie jak dużo zawdzięczam przemienieniu się w demona.
Szczeniaki które słuchały Greena dziwnie się na mnie patrzyły więc zrobiłam straszną minę i wróciłam do mrocznego lasu gdzie mogłam cieszyć się spokojem i samotnością i wyżywać się na tamtejszych potworach.
"Bloody, jeszcze go zabijesz, a twoja zemsta będzie krwawa i bolesna" - mówiłam w myślach - "Im bardziej kierujesz się ku mroczności , tym silniejsza się stajesz. Jeszcze nie jesteś zbyt silna by zabić Mordershadowa ale będziesz rosła w siłę i w końcu kiedyś nadejdzie ten piękny dzień, w którym zakończysz jego egzystencję na tym świecie"
Szczeniaki które słuchały Greena dziwnie się na mnie patrzyły więc zrobiłam straszną minę i wróciłam do mrocznego lasu gdzie mogłam cieszyć się spokojem i samotnością i wyżywać się na tamtejszych potworach.
"Bloody, jeszcze go zabijesz, a twoja zemsta będzie krwawa i bolesna" - mówiłam w myślach - "Im bardziej kierujesz się ku mroczności , tym silniejsza się stajesz. Jeszcze nie jesteś zbyt silna by zabić Mordershadowa ale będziesz rosła w siłę i w końcu kiedyś nadejdzie ten piękny dzień, w którym zakończysz jego egzystencję na tym świecie"
,,Korona" cz.3 Od Green'a
To
było piękne uczucie dla miłośników zła, widząc jak
MorderShadow podchodzi powolnym krokami, wcale się nie śpiesząc by
zabić bezbronną waderę. Żądza krwi opanowała go całkowicie
już nic nie było go w stanie powstrzymać a tym bardziej opanować,
wiedział że musi osiągnąć swój cel I wyeliminować wszelkie
przeszkody.
A
właśnie jedną z nich mogła być ona,jedną z największych, która
mogła zniszczyć cały jego plan. Zachował się bardzo źle ale
taka była jego natura,po każdej stoczonej walce taki był. Jak
nieustraszona bestia, która z pozoru miała twarz wariata, który
chciałby zniszczyć cały świat. Ale wracając do tego co się
dalej działo do tego momentu mrożącego krew w żyłach, więc to
było tak Shadow zbliżał się tak jakby coraz szybciej do wadery a
ona natomiast robiła coraz większe kroki w tył, aż do pewnego
momentu kiedy Shadow zaczął biec ona nie zauważyła dołu obok
niej. Niestety po chwili nieuwagi wleciała tam I to był jej
straszny koniec Shadow wykończył ją tam rozrywając ją na strzępy
a sama wadera była w przerażonym stanie, tak jakby zwariowała,
kiedy on ją rozrywał ona myślała że to nie w morzu krwi.
Po
chwili jej wyobrażenie stało się prawdą,nie zostało z niej ani
kawałka skóry, natomiast krwi było mnóstwo I tak ją zostawiając
Shadow zniknął w głębi lasu.
-Dziękuje,
Do widzenia mam nadzieję że historyjka się podobała. Dobranoc
dzieci.- Powiedział zamykając Książkę I gasząc świece.
poniedziałek, 17 sierpnia 2015
niedziela, 16 sierpnia 2015
"Korona" cz.2 od Miry
"Midnight zawsze był silny! Na pewno wygra! Będąc tam tylko bym mu przeszkadzała...nie dałby rady chronić mnie i walczyć na raz" - mówiła Mira próbując podnieść się na duchu...lecz myślała co innego i czuła że jednak powinna była tam zostać i walczyć.
"Nie mogę się zamartwiać! Teraz moim zadaniem jest ochrona ocalałych" - pomyślała po czym zaczęła szukać innych z watahy.
Szukała długo ale nikogo nie mogła znaleźć. Torowała sobie drogę przez płomienie moją mocą. Po jakimś czasie upadła i zdała sobie sprawę z tego że wszyscy przepadli. Nie podobało jej się to, że ogień nie znikał. Jeśli MorderShadow umarł, nie powinno ich tu jeszcze być. A może walka ciągle się toczy? Miała złe przeczucia lecz w oddali ujrzała jakąś postać. Miała nadzieje że to Midnight ale gdy zobaczyła MorderShadowa, nogi się pod nią ugięły.
"J...Jakim prawem ty jeszcze żyjesz?! I czemu masz koronę Midnighta?!!!" - powiedziała
,,Korona" Od Mordershadowa
Wszystko
zaczęło się pewnego dnia, gdy słońcu już zachodziło a niebo
zaczęło się robić czarne. Zwierzęta nagle znikły, ptaki nie
ćwierkały, wszelkie dźwięki ogłuchły. Świat stał się
szary, chmury zaczęły się zbierać w jedno miejsce co oznaczało, że
za chwile będzie jakże niebezpieczna burza. Po chwili pojawił się
lekki wiatr, który z każdą sekundą był coraz większy. Midnight
wyszedł z swej jakże pięknej jaskini położonej na na wysokiej
górze z której mógł widzieć dosłownie wszystko. Spojrzał się
na niebo zaczęło padać, czuł że za chwile może stać się coś
złego ale wiedział że musi stawić się temu niebezpieczeństwu
dla dobra watahy.
Deszcz
zaczął lać jak z cebra, ogromne krople deszczu w wielkich ilościach
uniemożliwiły lot Midnightowi. Z oddali zauważył że przez las
mknie szybki ogień, z prędkością światła znalazł się tuż przy
watasze. Midnight zdziwiony jaki wilk mógłby utrzymać tak wielki
ogień przy takim wielkim deszczu szybko pobiegł na dół. Opuszczając górę, trochę przestraszony zaczął się rozglądać we
wszystkie strony, lecz niczego ani nikogo nie było widać. Stanął na
przeciwko wschodniej strony lasu i czekał na atak przeciwnika.
Wyostrzył swe zmysły, głównie słuch i wzrok, po chwili ciszy
usłyszał piski zwierząt w lesie... piski strachu i przerażenia. Jego
oczy zrobiły się wielkie. Już wiedział, że to na pewno on...
Po
chwili zza drzew wyleciał MorderShadow w swym samurajskim, czerwono-złotym pancerzu z koroną o trzech rogach i z czerwonym
kryształem, który dawał mu ogromną moc ognia i wszystkiego z nim związanego. Sprawiało to, że był królem ognia i jednocześnie
najlepiej panującym nad nim wilkiem. Taką samą koronę miał
Midnight, tyle że jego rubin był koloru czystego nieba. Wracając do tego, co się działo, MorderShadow rzucił się na
Midnighta i mimo że walka powinna być wyrównana było widać że
Shadow miał pewną przewagę; stał się silniejszy dzięki
złości, która w nim siedziała. Wszyscy członkowie watahy skryci w
domach usłyszeli dźwięki walki, lecz większość bała się wyjść i stawić czoła przeciwnikowi równemu Midnight'owi. Po chwili samica
Alfa Midgnith'ta przerwała tą walkę.
-Zostaw
go!! - Krzyknęła głośno.
Shadow
widząc że Midnight i tak już jest wykończony, zaprzestał.
Odwrócił się w kierunku samicy alfy.
- Odważna
jesteś. - Powiedział podśmiewając się.
Szedł
w jej kierunku pełny żądzy krwi. Nawet wojownicy, którzy próbowali
go powstrzymać już nic nie mogli zdziałać Już było za późno
na jakikolwiek ratunek. Jedynym wyjściem było wycofanie się.
- Uciekaj!! - Krzyknął
Midnight.
Jego
partnerka postanowiła go posłuchać, wiedząc, że jeśli by tego nie
zrobiła zginęliby obaj, także z łzami w oczach biegła przed
siebie nie patrząc do tyłu. Midnight korzystając z chwili wrócił
w kierunku swojej jaskini by odwrócić jego uwagę, żeby mieć
pewność że jego partnerka przeżyje. Shadow po chwili wyczuł że
Midnight ucieka i szybko wbiegł na jaskinię gdzie mieli stoczyć
ten pojedynek do końca.
- Tutaj
to zakończymy i jeden z nas wyjdzie stąd cały i żywy!! - Krzyknął
Midnight.
- Nie
powiedziałbym że wyjdziesz stąd cały... o ile będziesz
żywy. - Zaśmiał się Shadow.
Używając
swych mocy zaczęli walczyć. Midgnith zaczął władać światłem, czyli
w tej chwili wykorzystał pioruny by osłabić przeciwnika. Shadow
odpowiedział na atak wylewając gorącą magmę z wulkanu, która
obeszła całą jaskinię. Władca ognia by nie dać czasu na
odpowiedź Midnight'owi szybko zapalił swą sierść i z rozbiegu
wbił rogi swej korony w jego potężną jak na wilka klatkę
piersiową. Alfa wymęczony, cały w krwi upadł na ziemię. Shadow
zabrał jego koronę i odszedł.
Subskrybuj:
Posty (Atom)